Wiesław
Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"
Gdy
zapytamy przeciętnego odbiorcę kultury masowej, z czym kojarzy mu
się słowo FASOLA, to zapewne jedną z najczęstszych odpowiedzi,
która padnie, będzie „Jasiu Fasola”. Brytyjski serial
komediowy, w którym stykamy się z nieporadnym życiowo mieszkańcem
Wysp. Możliwe także, iż pojawi się dziecięcy zespół
wokalno-taneczny z Warszawy - „Fasolki”. Rodzicom powinna
skojarzyć się jednoroczna roślina strączkowa z baśnią o „Jasiu
i czarodziejskiej Fasoli”. Do tej listy od grudnia 2006 roku
powinniśmy dodać tytuł ostatniej książki Wiesława Myśliwskiego
„Traktat o łuskaniu fasoli”.
Dotarła
do Europy po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Nikt wtedy
nie mógł przewidzieć, iż fasola odegra tak istotną rolę we
współczesnej literaturze polskiej i znajdzie się w tytule
nagrodzonej Nagrodą Nike powieści Myśliwskiego „Traktat o
łuskaniu fasoli”.
Czynność
łuskania, której oddaje się główny bohater, kojarząca się z
życiem („O, łuskamy fasolę, więc jesteśmy”) skontrastowana
zostaje, już na początku tekstu, z odmalowywaniem tabliczek
nagrobnych. Obie prace łączy cierpliwość i precyzja ruchów,
potrzebna przy ich wykonywaniu. Narrator zawieszony jest pomiędzy
bytem a śmiercią. Miejsce, gdzie „od niepamięci sadzono fasolę”
staje się przestrzenią dialogu-monologu pełnego bon
motów,
aforyzmów. Rozważania podejmowane na kartach traktatu dotyczą
pamięci, snu przeznaczenia. Tajemniczym przybyszem, który
wysłuchuje monologu narratora możemy stać się i my- CZYTELNICY,
jeżeli tylko odrzucimy przekonanie, iż „ nie ma już dla nas
słów”.
rysik