niedziela, 18 sierpnia 2013

Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"

  Gdy zapytamy przeciętnego odbiorcę kultury masowej, z czym kojarzy mu się słowo FASOLA, to zapewne jedną z najczęstszych odpowiedzi, która padnie, będzie „Jasiu Fasola”. Brytyjski serial komediowy, w którym stykamy się z nieporadnym życiowo mieszkańcem Wysp. Możliwe także, iż pojawi się dziecięcy zespół wokalno-taneczny z Warszawy - „Fasolki”. Rodzicom powinna skojarzyć się jednoroczna roślina strączkowa z baśnią o „Jasiu i czarodziejskiej Fasoli”. Do tej listy od grudnia 2006 roku powinniśmy dodać tytuł ostatniej książki Wiesława Myśliwskiego „Traktat o łuskaniu fasoli”.
Dotarła do Europy po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Nikt wtedy nie mógł przewidzieć, iż fasola odegra tak istotną rolę we współczesnej literaturze polskiej i znajdzie się w tytule nagrodzonej Nagrodą Nike powieści Myśliwskiego „Traktat o łuskaniu fasoli”.
Czynność łuskania, której oddaje się główny bohater, kojarząca się z życiem („O, łuskamy fasolę, więc jesteśmy”) skontrastowana zostaje, już na początku tekstu, z odmalowywaniem tabliczek nagrobnych. Obie prace łączy cierpliwość i precyzja ruchów, potrzebna przy ich wykonywaniu. Narrator zawieszony jest pomiędzy bytem a śmiercią. Miejsce, gdzie „od niepamięci sadzono fasolę” staje się przestrzenią dialogu-monologu pełnego bon motów, aforyzmów. Rozważania podejmowane na kartach traktatu dotyczą pamięci, snu przeznaczenia. Tajemniczym przybyszem, który wysłuchuje monologu narratora możemy stać się i my- CZYTELNICY, jeżeli tylko odrzucimy przekonanie, iż „ nie ma już dla nas słów”. 
rysik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz