"Zbrodnia wigilijna" Georgette Heyer, to pozycja obowiązkowa dla miłośników klasycznych kryminałów z zagadką zamkniętego pokoju*.
Jest to też idealna propozycja dla osób lubiących spędzać grudniowe wieczory, rozczytując się w lekturze, której towarzyszy zimowa aura.
Wydawnictwa co roku wychodzą na przeciw oczekiwaniom swoich czytelników i wraz z pierwszym śniegiem ukazują się kolejne powieści, gdzie święta spędzane w rodzinnym gronie okazują się być idealnym tłem dla popełnienia zbrodni - często przy akompaniamencie wybrzmiewających, skrywanych przez lata pretensji i niechęci.
"Zbrodnia wigilijna" - poza intrygującym tytułem (znawcom tematu od razu przywodzącym na myśl "Morderstwo w Boże Narodzenie" Agaty Christie) - zachęca nie tylko opisem wydawcy, ale też piękną, przyciągającą wzrok okładką projektu Pauliny Radomskiej- Skierkowskiej.
Zaskakującą ciekawostką jest, że książka po raz pierwszy została wydana na początku lat czterdziestych ubiegłego wieku.
Autorka zabiera nas do zasypanej śniegiem rezydencji Lexham Manor na typowej angielskiej prowincji, gdzie trwają gorące przygotowania do wigilii. Poznajemy sędziwego sknerę- gospodarza Nataniela Herriarda, jego dobrodusznego brata Josepha, który jest pomysłodawcą rodzinnego spotkania oraz gości przyjęcia: wspólnika w interesach - pana Mottisfonta, daleką kuzynkę Mathildę Clark, bratanicę Paulę, której towarzyszy jej ukochany - początkujący dramaturg - Roydon, a także głównego spadkobiercę - bratanka Stephena w towarzystwie niezbyt mądrej, ale za to bardzo pięknej Valerie Dean.
Bożonarodzeniowi goście od pierwszej chwili nie szczędzą sobie wzajemnych złośliwości, a czytelnikowi trudno polubić któregoś z bohaterów, bo autorka bardzo wyraźnie podkreśla i uwypukla konkretne irytujące cechy i przywary każdego z nich. Postacie zachowują się dość steoretypowo przez co można odnieść wrażenie teatralnego przerysowania w ich zachowaniu, ale przy tego rodzaju kryminałach i to ma swój urok.
Kiedy w końcu NADESZŁA PORA NA MORDERSTWO... nie jest zaskoczeniem, że to najstarszy z rodu Herriardów- Nataniel, zostaje znaleziony martwy a cień podejrzeń pada na wszystkich zebranych w Lexham Manor.
Inspektor Hemingway ze Scotland Yardu ma przed sobą niezwykle trudne zadanie- każdy z gości coś przed nim ukrywa, każdy wzbudza nieufność. Choć motyw zbroni wydaje się oczywisty- a jest nim kwestia spadkowa, to prawdziwą zagadką jest kto mógł wejść do zamkniętego na klucz pokoju i wbić nóż w plecy właściciela posiadłości.
Choć w książce brakuje porywających zwrotów akcji, to uczestniczenie w rozwiązywaniu tej tajemnicy jest niezwykle przyjemne. Idealne przygotowanie na świąteczne spotkania rodzinne.
...a jeśli ktoś po przeczytaniu książki będzie miał ochotę na więcej tajemnic, to warto zapoznać się z "Zagadką w bieli" Josepha Jeffersona Farjeona.
*zagadka zamkniętego pokoju - podgatunek powieści detektywistycznej, w którym zbrodnia wydaje się być popełniona w niewytłumaczalnych okolicznościach. Nazwa gatunku wywodzi się od często wykorzystywanego motywu zamkniętego pomieszczenia- zwłoki zwykle znajdowane są w zamkniętym od wewnątrz pokoju z którego nie ma innej drogi ucieczki, śledztwo natomiast wyklucza samobójstwo. Warto mieć na uwadze, że zagadka zamkniętego pokoju nie dotyczy tylko 'zamkniętych' pomieszczeń- równie często wykorzystywany jest motyw braku śladów (np. Na śniegu), innych niż ofiary.
Za prekursorski utwór tego gatunku jest uznawana nowela 'Zabójstwo przy Rue Morgue', Edwara Allana Poego, ale autorem mającym na swoim koncie najwięcej utworów z tym motywem jest John Dickson Carr.
(Wyjaśnienie terminu na podstawie wpisu w Wikipedii, dost.: 21.12.2022r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz